piątek, 5 grudnia 2025 12:52
Reklama

Wyschnięta studnia. Mieszkaniec gm. Naruszewo żyje bez bieżącej wody i szuka pomocy

W Skarboszewie w gminie Naruszewo, 74-letni Grzegorz Wojtach zmaga się z tragiczną rzeczywistością życia bez bieżącej wody od momentu, gdy jego studnia wyschła. Pomimo prób uzyskania pomocy od gminy, brakuje mu środków na przyłącze wodociągowe, stawiając go w dramatycznej sytuacji, która wymaga pilnego rozwiązania.
Wyschnięta studnia. Mieszkaniec gm. Naruszewo żyje bez bieżącej wody i szuka pomocy
Grzegorz Wojtach przy studni, która od kilku lat jest już tylko zabytkiem

Woda to jeden z nieodłącznych elementów życia. Dla wielu ludzi wydaje się czymś tak powszednim, że często nie zwracamy uwagi jak ważną rolę pełni na co dzień. Okazuje się, że nawet pośród nas mieszkają ludzie nie mający do niej stałego dostępu. W miejscowości Skarboszewo w gm. Naruszewo wraz z siostrą żyje 74-letni Grzegorz Wojtach. Sześć lat temu jego studnia, która zaspokajała wszystkie potrzeby domowników - niestety wyschła. Pan Grzegorz uważa, że wpływ miały na to powstające w niedalekiej odległości kolejne żwirownie. 

(Łazienka w domu nie może być w pełni wykorzystywana)

Większość przyłączy wodno-kanalizacyjnych w tej niewielkiej wsi zostało wykonanych wiele lat temu. Bohater naszego artykułu zamieszkał w domu, po śmierci brata, który nie zdecydował się na takie rozwiązanie. Nasz rozmówca tłumaczy, że nie stać go na samodzielne założenie przyłącza do sieci wodociągowej, dlatego też wystąpił do gminy o pomoc w tej sprawie. Otrzymał jednak odpowiedź odmowną. Życie bez bieżącej wody określa jednym słowem: „tragedia”.

Nasz rozmówca oprowadza nas po podwórku i pomieszczeniach. Jak tłumaczy, wodę do picia przywozi sobie w butelkach z cmentarza oddalonego o ok. 2 km od domu. By się umyć razem z opiekującą się nim siostrą, "łapie" deszczówkę do 4 wanienek. Jak nietrudno się domyślić również kwestia załatwiania potrzeb fizjologicznych, nie przystoi warunkom XXI wieku. W poprzednim roku kolejne pismo złożone do urzędu gminy, zostało odrzucone. Urzędnicy przekazali nam informację, że zgodnie z prawem Gmina nie może z budżetu dofinansowywać tego typu inwestycji, a każdy mieszkaniec zobligowany jest zadbać o przyłącze we własnym zakresie. O sprawę pana Grzegorza pytamy wójt gminy.

 powiedziała Beata Pierścińska.

Grzegorz Wojtach oprócz siostry mógł liczyć na pomoc najbliższych sąsiadów, ale z czasem przestał z niej korzystać, ponieważ nie chciał nadwyrężać ich uprzejmości z uwagi na fakt iż to też ubodzy ludzie. Liczy, że jego sytuację uda się zmienić, choć każdy kolejny dzień także ze względu na postępującą chorobę serca jest coraz trudniejszy. 

(Odległość od drogi, gdzie znajduje się nitka sieci wodociągowej - do domu to ok. 250 m. Taka też powinna być długość przyłącza)

Z powodu braku wody w całym domu, nie ma też możliwości jego ogrzania. Zimą rodzeństwo korzysta jedynie z pomieszczenia, gdzie jest piec, typu "koza", by się przy nim ogrzać. 74-letni mężczyzna tłumaczy, że stara się zebrać pieniądze na przeprowadzenie kluczowej z jego perspektywy inwestycji, ale koszty przekraczają jego aktualne możliwości. Czy uda się znaleźć jakieś logiczne i ludzkie rozwiązanie z tej patowej sytuacji? Dotychczasowa historia ze Skarboszewa nie napawa optymizmem...

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

SŁUCHAJ NAS ONLINE!
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama