piątek, 5 grudnia 2025 14:48
Reklama

Podszyli się pod pracowników NBP. Dwa dni manipulacji i niemal 100 tys. zł strat

Podszyli się pod pracowników NBP. Dwa dni manipulacji i niemal 100 tys. zł strat

Do płońskiej komendy policji zgłosiła się 25-letnia mieszkanka powiatu płockiego z historią, która pokazuje, jak daleko potrafią posunąć się przestępcy, by zdobyć czyjeś pieniądze. Wszystko zaczęło się w środę 3 grudnia, kiedy na ekranie jej telefonu pojawił się numer wyglądający jak stacjonarny. Okazało się, że dzwoniła do niej kobieta, która przedstawiła się jako pracownica banku. Oświadczyła, że ktoś zaciągnął kredyt na dane 25-latki w kwocie 47 tys. zł. Po chwili „przełączyła” ją do konsultanta działu bezpieczeństwa.

Mężczyzna mówił spokojnie, podając imię i nazwisko. Twierdził, że z konta oszczędnościowego 25-latki dwie osoby wypłaciły już po 25 tys. zł. Wymienił nawet ich nazwiska i dopytywał, czy kobieta je zna. Kiedy zaprzeczyła, zaproponował jej „współpracę z NBP lub policją”, obiecując, że odzyska pieniądze w tydzień. W tym momencie była już przekonana, że uczestniczy w prawdziwej procedurze. 

Chwilę później otrzymała wiadomość z informacją, że na jej konto rzekomo wpłynęło ponad 60 tys. zł „z NBP”. Kobieta pomimo tego, że nie zauważyła na rachunku wpływu żadnych pieniądze, ani transakcji wychodzących, bała się o swoje oszczędności i kontynuowała rozmowę z fałszywym konsultantem. Mężczyzna co jakiś czas rozłączał się i oddzwaniał z różnych numerów. 25-latka naliczyła ich sześć. W trakcie jednej z rozmów polecił jej przelać 60 tys. zł z konta oszczędnościowego na główne. Zrobiła to od razu.

Kolejne instrukcje były już bardziej bezpośrednie. Miała jechać do banku i wypłacić 50 tys. zł. Podczas drogi musiała prowadzić rozmowę, a oszust pytał ją o szczegóły: jakim jedzie samochodem, o której wchodzi do placówki bankowej i jak jest ubrana. Telefon musiała mieć ukryty w kieszeni. Usłyszała też zakaz informowania kogokolwiek — „inaczej pracownicy banku mogą potraktować ją jak przestępcę”.

Po wypłacie pieniędzy oszust skierował ją do wpłatomatu w Płocku, podając dokładną lokalizację. Tam, zgodnie z instrukcjami przesyłanymi rzekomo z NBP przez komunikator, wpłaciła 49 900 zł na kryptowaluty. Otrzymała też polecenie, by napisać na kartce oświadczenie, że jest ofiarą oszustwa, i wysłać zdjęcie— co również zrobiła. Musiała również przekazać informację ile otrzymała potwierdzeń wpłat, a było ich aż 14. Gdy jeden z banknotów o nominale 100 zł nie został przyjęty przez wpłatomat, oszust poprosił o jego numer i serię. Po chwili 25-latka otrzymała wiadomość SMS, że może go „normalnie używać”.

Następnego dnia rano telefon znowu zadzwonił. Przestępca polecił kobiecie jechać do placówki bankowej i zaciągnąć kredyt, aby „zmniejszyć zdolność w innych bankach”. Ostatecznie 25-latka podpisała umowę kredytową na 75 500 zł.  W gotówce otrzymała 50 tys. zł., a resztę przelewem na rachunek bankowy. Po wyjściu z banku znów pojawiły się polecenia — tym razem miała jechać do Warszawy, by wpłacić pieniądze w kantorze. Gdy odmówiła, wysłano ją z powrotem do Płocka. W tym samym wpłatomacie, co wcześniej, wpłaciła kolejne 49 900 zł. Gdy ponownie jeden banknot nie został przyjęty, otrzymała SMS, że może go używać.

Po wpłacie oszust chciał, aby młoda kobieta zaciągnęła następny kredyt — tym razem 70 tys. zł. Gdy odmówiła i tłumaczyła, że źle się czuje i nikt nie wie, gdzie jest, mężczyzna zapowiedział, że „skonsultuje sprawę z NBP”. Jeszcze tego samego dnia upewniał się, co powie w domu, i sugerował wymyślenie alibi.

Dopiero wieczorem 25-latka zorientowała się, że to wszystko była misternie zaplanowana manipulacja. Łącznie straciła 99 800 zł. 

 

(za KPP w Płońsku)


 

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

SŁUCHAJ NAS ONLINE!
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama